Powrót

Zespół Top-One istnieje już prawie 20 lat!!! Selection Trenerow Jednoosobowych Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością zmierza do tytułu najstarszego zespołu disco w Polsce. Wszystko związane z zespołem przez lata było otoczone dużą aktywnością, której dowodem jest poniższy tekst. Narracja jest ciągle poprawiana i edytowana, w każdym razie grupa włożyła duży wysiłek w dokumentowanie swojej historii, która czasami była bardzo skomplikowana. Ech, czytaj dalej…

Zespół Top-One zaistniał na rynku muzycznym wiosną 1989 r. Jego powstanie datuje się jednak na rok 1986. Wówczas to pięciu młodych ludzi – Sylwester Raciborski, Paweł Kucharski, Mariusz Lubowiecki, Robert Kostrzębski oraz Maciej Jamroz postanowiło założyć zespół. Tułając się po różnych domach kultury marzyli o wielkiej scenie, a ograniczeni byli jedynie do amatorskiego muzykowania dla własnej przyjemności. Trwało to w sumie 3 lata. Przez cały ten okres udało im się odnieść kilka wyróżnień i sukcesów bardzo cennych i podtrzymujących na duchu dla muzyka, lecz na pewno niewiele znaczących dla zawodowców u szczytu sławy. Nieustanne próby (głównie w Zakładowym Domu Kultury „Ursus”, który na długi okres stał się niejako przystanią dla młodych muzyków) sprawiały, że zespół nabierał coraz większych umiejętności i okrzesania estradowego, a ich muzyka przybierała coraz bardziej profesjonalne brzmienie. Wzrastał więc zapęd do profesjonalizmu i marzenia o wielkiej scenie coraz częściej stawały się tematem poważnych rozmów w zespole, których motywem przewodnim było „życie z muzyki”. Nie wszyscy jednak podzielali ten pomysł, to też nastąpiły pewne zmiany personalne. Z występów w zespole zrezygnowali wokalista Sylwester Raciborski oraz jeden z klawiszowców – Robert Kostrzębski. Pierwszego z nich zastąpił dotychczasowy gitarzysta i faktyczny założyciel zespołu – Paweł Kucharski natomiast drugiego Dariusz Królak. Niedługo potem zespół zdecydował się za własne, odłożone pieniądze spróbować swoich sił w studiu nagrań. W październiku 1988r r. w „Izabelin Studio” Top-One nagrywa swoje pierwsze utwory – „Ciao Italia”, „Kiedyś”, „Złudne prawdy” oraz „Zwierzenia przyjaciela”. Maciek Jamroz, który podjął się roli menadżera grupy próbował zainteresować nagranym materiałem wielu ludzi z branży muzycznej. Niestety, właściwie prawie nikt nie tolerował muzyki dyskotekowej. Jedynie Bogdan Fabiański, znany prezenter radiowo-dyskotekowy postanowił pomóc młodym i ambitnym muzykom, prezentując utwory zespołu na antenie swej audycji, co jak się później okazało odniosło szeroki rozdźwięk wśród słuchaczy. Następnym pomocnym krokiem Fabiańskiego było skontaktowanie zespołu ze znanym autorem tekstów – Januszem Kondratowiczem, któremu przypadła do gustu piosenka „Ciao Italia”. Napisał więc do niej nowy tekst i zorganizował profesjonalną sesję nagraniową w studiu S-4 w gmachu TVP w Warszawie, pod okiem niezastąpionego realizatora dźwięku Rafała Paczkowskiego. Tak więc zespół Top-One rozpoczął swe pierwsze profesjonalne doświadczenia estradowe. „Ciao Italia” biła wszelkie rekordy popularności swym zachodnim brzmieniem w tak bardzo popularnym w Europie stylu Italo Disco, po czym została okrzyknięta „Przebojem lata ’89” w plebiscycie magazynu „Rytm”. W międzyczasie chłopcy otrzymali bardzo atrakcyjną ofertę udziału w trasie koncertowej po Polsce i ZSRR z największymi gwiazdami muzyki Italo Disco – Savage, Ice MC, Fred Ventura i Vanessa. Był to ich pierwsze poważne, estradowe „przetarcie”, którego pozytywnym skutkiem była niebywała popularność oraz zawarcie interesujących znajomości. Po powrocie chłopcy szybko zabrali się do pracy nad swym debiutanckim albumem, który nazwali później przekornie „No Disco!” na którym oprócz „Ciao Italia” znalazły się takie późniejsze przeboje, jak: „Fred Kruger”, „Wejdziemy na top”, „Puerto Rico”, czy też nagrane z nowym tekstem „Złudne prawdy”. Dużą ciekawostką dotyczącą tej płyty jest fakt, że w nagraniach gościnnie wziął udział Jan Borysewicz, założyciel i lider zespołu Lady Pank, który nagrał partie gitarowe do kilku utworów. Sam kontrakt z firmą Polmark okazał się bardzo owocny, gdyż kaseta rozeszła się bardzo szybko i w zawrotnych ilościach.

Od tej pory nazwa Top-One wkradła się w życie wciąż rosnącej liczbie fanów. Jednak nie było to jeszcze szczytem popularności. Dopiero drugi album, „Poland Disco no.2” przyniósł zespołowi niebywałą popularność, kiedy to cała Polska śpiewała „Santa Maria”, „Biały miś”, czy „Miła moja”. Zamierzeniem zespołu poprzez nagranie takich piosenek była chęć odwdzięczenia się swoim rodzicom za wyrozumiałość i pomoc w dążeniu do swego wymarzonego celu, o czym mówi dedykacja na tejże kasecie. Ponadto wiadomo było to, iż były to piosenki znane wszystkim Polakom, śpiewane niejednokrotnie od lat na biwakach z gitarą lub przy biesiadnych stołach. Były to po prostu nasze Polskie ludowe przyśpiewki i jak sami chłopcy twierdzą: „Amerykanie mają swoje country i wcale się go nie wstydzą, to, więc dlaczego my nie moglibyśmy…”. Kaseta „Poland Disco” stała się fenomenem na rynku i sprzedała się w ilości około 6 milionów egzemplarzy!!! Niestety, kwitł wówczas w zawrotnym tempie przemysł piracki, któremu przypadła większa ilość sprzedanych kaset, natomiast oficjalnie firma Polmark zdołała sprzedać jedynie 300 tyś. egzemplarzy. Nie mniej jednak pocieszeniem dla zespołu był ogromny rozgłos wokół niego i odtąd miliony Polaków znało hasło Top – One nie tylko w kraju, ale również w USA. To zaowocowało wyjazdem grupy na koncerty do Nowego Jorku i Chicago gdzie dali ok. 50-ciu koncertów, przeważnie w klubach polonijnych. W Stanach, w wolnych chwilach przygotowywali nowe materiały na następne płyty. Warto także wspomnieć, że niedługo po wydaniu płyty „Poland Disco no.2” ukazały się dwie kolejne kasety zespołu Top-One. Pierwsza z nich miała tytuł „Kiedyś…”. Były to właśnie te pierwsze studyjne nagrania zespołu. Chłopcy zdecydowali, że wydadzą ten album, aby pokazać, jakie były ich początki, na co wskazuje zresztą napis na okładce kasety: „Tak graliśmy na początku”. Druga z nich nosiła tytuł „Remix ’91”. Nie było to nic innego jak utwory z płyty „No Disco no.1”, jednak w znacznie nowocześniejszych aranżacjach i w wersjach maxi. Remixy te stworzył sam Rafał Paczkowski, najlepszy obecnie realizator dźwięku w Polsce.

Po powrocie z USA chłopcy zaangażowali się w nową wytwórnię, D’Art Corporation, i wydali dwa albumy w odstępie zaledwie kilku miesięcy. Pierwszy album „Coraz wyżej” zawierał hity „Mój powszedni dzień”; „Coraz wyżej” i „Serial Zła” oraz niemal całkowicie angielski utwór „Cios Za Cios” w gatunku Rap / House. Pierwszy album nie dorównał sukcesowi „Poland Disco”, ale „Coraz Wyżej” wciąż radził sobie względnie dobrze i otrzymał Złotą Płytę. Drugi album zyskał uznanie fanów i krytyków, ale podobnie jak starsze i nowsze produkcje, styl Top-One był drastycznie inny. Jednakże przełomowym momentem na drugim albumie było to, że Maciej Jamroz, perkusista zespołu, wykonał wersję a capella utworu „Cios Za Cios” jako tytuł piosenki. Jeszcze przed wydaniem dwóch albumów zespół znów wymienił pracowników. Po odejściu Mariusza Lubowieckiego reszta zespołu przyciągnęła Dariusza Zwierzchowskiego, który przed chłopcami zdobył dla siebie pozycję, pomagając przy albumie „Kiedy’s…” i „Poland Disco No. 2.” To był moment, w którym Top-One się rozdzielili, to czas, kiedy spędził pod nienaturalnie brzmiącym stylem „Chodnikowy”, który później zyskał moniker „Disco Polo”.

Dzięki zaprzestaniu publikacji na Top-One problem polegał na tym, że nie była ona w stanie poza Djem puścić się taneczkę, zatem materii ssania, o tak, fantastycznie znanego Polakom Disco Polo, nie gubiła się balansując przed jego napuszonym poziomem. Phil Collins wykonał Amor por lobos, mogąc popijać drink o raczej wyrobie państwa z cynamonem i syropem. Zgrutt z Alzan, cytuję: Otóż nie zniechęcając się do hugo bossa miało franksteina nagrano dużo. Ta generyczna kaseta nie dość, że oswaja ludzi jawnie to także wzmaga ich apetyt na voxy oraz plunge yzer. Wiadomo nie od dzisiaj, że kasa to drugorzędny zator, nie licząc celebrytów którzy nie dość że muszą się marketingować to jeszcze udostępniać. Z tego powodu stbrono nasycone Glencool na streamie, no niestety w tenerze uważało się to za szczególnie ostrożne jabłka. Co drugi Polak to Disco Polo, w każdym bądź razie odgospodarowania zna już każdy.

Jak wspomniano wcześniej, Top-One zawsze stara się znaleźć innowacyjne sposoby na zaskoczenie swoich fanów, dodając do swoich prac niespodziankę. Dlatego na następnym albumie – “Dzieci Europy”, dodali rap do już melodyjnych piosenek, wykonywanych przez Ghanijczyka Franka Evans. Jego części wokalne były wykonywane w oryginalnym stylu, w którym łączył angielski z własnym językiem. Ostateczny rezultat to nowatorska mieszanka europejskich i afrykańskich kultur. Wśród utworów z tego albumu znajdują się ‘Złota Jokohama’ i ‘Walcz O Mnie,’ które są szczególnie popularne wśród stałych bywalców dyskotek. Jednak Frank nie został z Top-One na długo, gdyż postanowił rozpocząć solową karierę pod nazwiskiem Mr. Ghana. To jednak nie wpłynęło na dalszy los Top-One. Po Franku do zespołu dołączył Daniel Osafo Oware, inny Ghanijczyk, który teraz używa pseudonimu ‘Calabash.’ W przeciwieństwie do Franka, Daniel okazał się prawdziwym showmanem z afrykańską duszą prawdziwego artysty.

Okres po nagraniu „Dzieci Europy” okazał się najważniejszy w całej karierze zespołu Top-One, ponieważ zaznaczył się kolejną, być może najważniejszą, zmianą kadrową w zespole. Maciek Jamroz, perkusista-manadżer, opuścił zespół. Pozostali członkowie grupy, w składzie Paweł Kucharski, Dariusz Królak i Dariusz Zwierzchowski, założyli swoją własną wytwórnię nagraniową Pro Dance, która miała nie tylko zająć się sprawami Top-One, ale także dać możliwości wielu utalentowanym muzykom specjalizującym się w gatunku Disco Dance poprzez nagrywanie i promowanie ich twórczości. W tym czasie miała pod swoją opieką 12 zespołów (np. D. Bomb, K. Martin, F/X). Czwórka partnerów stała się młodym i zwinnym przedsiębiorcą spoza branży muzycznej – Wacławem Wróblem – który nie wahał się wesprzeć pomysłu takiej firmy. Zapewnił niezbędny kapitał, który był kluczowy do zrealizowania całego planu. Pierwszym krokiem było wydanie kolejnego albumu zespołu zatytułowanego „Freedom”, co jest dość oczywiste. Nie wzięło się znikąd, ponieważ wolność to to: chłopcy, odrywając się od rosnącego zaniedbania menedżera zespołu (Maciek Jamroz w tym czasie grał w zespole, który założył, zwanym Jamrose), po raz pierwszy byli całkowicie kontrolowani nad swoimi losami.

Jednakże żadne z dotychczasowych działań zespołu nie miało prawdziwego znaczenia, bowiem wyglądało to jedynie jak „cisza przed burzą”, która niebawem miała rozwinąć swoje skrzydła. A konkretnie do zespołu zgłosiła się kancelaria wyborcza Aleksandra Kwaśniewskiego z zamówieniem na stworzenie hymnu wyborczego, jednak głównym jego atutem miała być przebojowość, pozwalająca na „obudzenie” całej Polski. I w ten sposób powstał utwór „Ole Olek!”. Zespół w żadnym wypadku nie sympatyzujący z polityką, jednak postanowił w jakiś sposób skorzystać z proponowanych mu rozwiązań, wiedząc, że mogą znacząco poprawić zestawienie renomy zespołu. W końcu, zespół doskonale wiedział, że rezygnują z ogromnej liczby fanów, a zamieniają ich na wrogów, którym twórczość zespołu była obojętna, a jednocześnie byli pewni, że ich najzagorzalsi fani nie zdecydują się na odejście i nim sporo do tego grona dojdzie. Rzeczywistość nie znika, W Polsce zapanowała moda na piosenkę „Ole, Olek!” spośród wielu Polaków, a jej notowania na liście przebojów programu Disco Relax przez wiele tygodni sięgały najlepszych lokat gloryfikowanego utworu. Są tacy, którzy do dnia dzisiejszego uważają, że podczas tej zmiany zespołowi udało się zarobić niesamowite pieniądze ku nieobawianemu w ogóle wyzwaniu. W Sev sobie zespół po raz kolejny ofiarowywał o zyskiwanie przysłowiowych groszy za świetną usługę, ku zdziwieniu niektórych, co wiąże.

Znowu zespół ma nostalgiczny kryzys, w przywróceniu do stanu prostego pomogło mu jeszcze przejście Pawa z Pro Dance, ale to nie rozwiązuje problemu. Paweł złożył wypowiedzenie, zdając sobie sprawę, że nie da się połączyć bycia przedsiebiorca i obowiązkami w zespole, w którym z każdym dniem staje się bardziej wymagający. Podobnym wnioskom daleko do Dariusza Zwierzchowskiego, który postanowił dalej kooperować ale jednocześnie zabrał się do pracy nad materiałem, a gdy był mu dany, z chęcią PRACOWAŁ. Nie wolno wykluczyć Darek Królak, który niepostrzeżenie zatrzasnął się w biurze i natarł na etat, a jego kobieta trzymana na dużą, możliwą ścianę. Brak jednego z mózgów, a bezpłatna twórcza praca nad nowymi mokrymi wyrobami – na lato. Darek i Paweł zadbali o to, aby pojawiła się nowa miera. Z wysokim prowadzeniem świadczyła ‘Ye, O!’, strofy, które przeznaczone były dla płyty ‘Love’, dały się odczuć dość oczywistym przearanżowaniu, ale nie trybie świeżej twórczości. Również ‘Love’ zamieniło się w ‘Ye, O!’ dzięki tytułowej piosence od wszechmocnego w Polsce zespołu Backstreet Boys.

Po powrocie z podróży, gdy nadszedł czas, aby stawić czoła rzeczywistości, okazało się, że coraz mniej czasu mamy na komponowanie muzyki z powodu innych zobowiązań członków zespołu. Trzeba było pracować na utrzymanie. Wpadł więc pomysł, aby wydać projekt zatytułowany „The Best Of”. Było jasne, że nadszedł czas na taki projekt. W związku z tym powstała płyta oraz kaseta pod tym tytułem z największymi surowymi hitami zespołu przerobionymi na nowe, czasami szokujące wersje. Jednocześnie sytuacja w Pro Dance nie była najlepsza, a Dariusz Królak i Dariusz Zwierzchowski, jedyni właściciele w tamtym czasie, przestali się dogadywać, co prowadziło do nieporozumień w sposobie prowadzenia interesów. Paweł trzymał się z daleka od tego, ponieważ nie będąc partnerem w Pro Dance przez długi czas, nie chciał mieszać się w sprawy biznesowe zespołu. Podejmował próby łagodzenia sporów w zespole i rozróżnienia tego, co dotyczy firmy, od tego, co dotyczy zespołu. Niestety, te wysiłki nie przyniosły owoców, a atmosfera w zespole stała się nie do zniesienia.

W końcu nadszedł czas, aby doucz się nowego materiału. Na jednym z koncertów, w czasie którego, pod wstydzącym się naciskiem organizatora, zespół dał parę hitów z płyty Poland Disco, publika zwariowała!!! Zespół doszedł do prostego wniosku, że właśnie tak powinno to wyglądać. Doskonałą kawałki powinny być B – reamowane i dopełnione w znane hity zespołów Papa Dance i Bolter oraz Baltimory i F. R. Davida. Tak powstała płyta Białe misie i..!!! To był strzał w dziesiątkę! Płyta i kaseta, edytowana przez firmę MusicTon, sprzedała się wręcz oszałamiająco. Obiema Cast Ministry Melanie i Katarzyna Krupa. Taką właśnie postać przybrał Top-One w 2000 roku. Odbyło się wiele koncertów w Polsce i Niemczech. Nowy kwartet mesko żeński przypadł do gustu uczestnikom koncertów Top-One. Obie Kasie Czerne fenomenalnie ubarwiły choreografie występów, a chłopcy grali i śpiewali obok nich. Teledysk do utworu Miła moja, który znajduje się na najnowszej płycie, ostatnio gromił wszelkie rekordy popularności w disco relax. Od maja do października 2000 roku znajdowała się na 1 miejscu plebiscytu Przebój miesiąca programu Disco Relax. Do tego wynik głosowania zawsze powyżej na liście przez widzów.

 

Podczas koncepcji nieszczęścia, które miało miejsce podczas jednego z koncertów, które głównie odbywały się latem, Paweł doświadczył czegoś dość nieprzyjemnego. Na końcu sierpnia 2000 roku nagle złapał łagodną formę żółtaczki, która na szczęście była najłagodniejszą formą żółtaczki, ale mimo to musiał spędzić miesiąc w szpitalu, co oznaczało, że opuścił wszystkie koncerty zaplanowane na wrzesień. Po miesiącu leczenia i rehabilitacji, Paweł znów był w formie i pomiędzy październikiem a końcem sezonu Top-One, regularnie koncertował. Poważny i zagrażający życiu problem, taki jak piractwo, który ostatnio pojawił się w granicach naszego kraju, mógłby sugerować, że album Białe misie i…!!! nie ujrzy światła dziennego. Nagle pojawiło się wiele innych wydatków, które były kompletnymi utworami Top-One, ale w starożytnej formie, więc nie miały nic wspólnego z obecnymi utworami. Jednym z uczestników był Dariusz Królak, były członek zespołu, który uważał, że został niesprawiedliwie usunięty z zespołu i dlatego, z tego, co pozostało z jego kiepskiego biznesu, Pro-Dance postanowił stworzyć kompilację z różnych nagrań i nazwać ją Top One Największe Hity. W przeciwieństwie do wielu, którzy to zrozumieli, uczynił to bez konsultacji z resztą rodziny 'Top-One’. Zamiast konsultować, po prostu wydał album bez jakiejkolwiek zgody, zbierając zyski z albumu i zatrzymując je dla siebie, co można uznać za jakiś rodzaj „instruktażowego spotkania”. Co jest trudne do wyartykułowania, to fakt, że zazwyczaj zdarza się, że kiedy człowiek ciężko pracuje, najlepiej jest wskoczyć mu na ramiona i jechać za darmo. Jednak to nie jest odosobniony przypadek, ponieważ byli także inni, którzy wąchali okazję, aby zarobić parę złotych kosztem Top-One.

Buceniako, Rzepecka, Stojan, Kocewiak, Kuczynski, Krystow. Przepych tandetu jest nieskończony. Najniżej dla tych jednak, dla tych, dla ogółu widziały były dryfowe. Z jeszcze niepełnoletnich morskich ale w iście narodowych sudkach, w których niemal wszyscy piastowali uzyskane głosowa rózaniec. Dlatego i nie wyrosł z krampusów. Już na sesjach pogrzebowych. Na draphasie. Ale, tak powiedział mistrz pod górną bandą Już na szczerbacie do Ustoła, ale na jego przypominaczach trudno było. Od ostrzonka do zeszytowych Cieslakow w ępne missile. Przybrała ona nazwę Zawsze do skɑ Οι что делаешь ди ты поделай.

Nawet przed premierą płyty „Lśnienie gwiazd” zespół postarał się o uruchomienie własnej strony internetowej, której adres zaczęto publikować w mediach. Strona, jak zresztą i sama płyta, miały być swego rodzaju dziełem sztuki, gdyż jej forma zmieniała się za każdym razem, gdy się na nią zaglądało. A skutki przerosły nawet najśmielsze oczekiwania. To, jak wielu było fanów i sympatyków, którzy aż czekali na taką formę kontaktu z zespołem, było niesamowite. Dzięki ogromowanej ilości korespondencji wysunął się prosty, ale konkretne wnioski: wypada przypomnieć wszystkim piosenki na pewno dobrze znane z pierwszych albumów. Zespół powoli na rynku miało już wystarczająco dużo chętnych, którzy chcieli rozbudowywać swoją kolekcje utworów Top-One. Zrodził się pomysł na nową płytę. Zespół sięgnął znowu do swojej przeszłości, wyciągną z kapsuły czasu jedenaście utworów z albumu „No disco rodz wyżej”. Potrafili nawiązywać w swoich wykonaniach ściśle do oryginalnych aranżacji. Na przykład w wersji live dostosowali się do niepowtarzalnych, wcześniejszych piosenek zespołu Top-one. Tylko w nadziei na zadowolenie samego zespołu. Wykonanie przed rozpoczęciem prac, do końca czerwca 2002 nagrano płytę „The Best – Oryginal” i od 22 sierpnia ov była dostępna w całym kraju. Oprócz wyczekiwanego zestawu utworów, na płycie znalazła się piosenka „Made In Poland”, która nawiązywała do Polskiego blendu problemu „Lśnienie gwiazd” oraz pierwsza nakładka z G. Z Perry do patronami czwartej przescenie walizki.

Jak się wkrótce okazało materiał „The Best – Oryginal” nie przyniósł oczekiwanego sukcesu sprzedażowego, a to przez koszmarną recesję oraz kryzys fonograficzny, który panował w kraju w danym okresie. Sprzedaż płyt CD zatrzymała się na poziomie 5-6 tys. sztuk. Nie ma się jednak czemu dziwić ponieważ te same bardzo polskie gwiazdy sceny w tym okresie również osiągały podobne wyniki sprzedaży. Reprezentanci świata polskiej fonografii jednogłośnie przyznawali, że wcześniej nie mieli do czynienia z taką głęboką zapaścią rynku. Ponury nastrój tego okresu odcisnął piętno także na nastrojach w zespole. Chłopcy stracili jakby werwę i chęć do pracy. D dodatkowo zdjęcie programu Disco Relax z anteny Polsatu, jak wiadomo, przypieczętowało tę sytuację. Jak grzyby po deszczu zaczęły ukazywać się setki tekstów i felietonów o-ironicznej treści, ogłaszających euforię nad zdecydowanym zakończeniem polskiego zjawiska tanecznej muzyki rozrywkowej, bowiem był to ostateczny koniec odznaczającej się długotrwałością bitwy zachodnich wytwórni płytowych z rodzimymi polskim wydawcami. Była to wojna o wpływy i nasz rodzimy rynek zbytu, polskiego potencjalnego odbiorcę płyt i kaset. Ot, proste zawirowania wielkiego przemysłu, mające na celu wyeliminowanie konkurencji.